medeamaterial
"Medeamaterial" w reż. Barbary Wysockiej w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Anna S. Dębowska w Beethoven Magazine
"Ogrywanym" przedmiotem/kostiumem/rekwizytem w warszawskiej "Medeamaterial" jest suknia ślubna. Medea wyciąga ją z ceratowej, kraciastej torby i tuli się do niej. Suknia ślubna jako metafora miłości, zawiedzionych uczuć, zniewolenia, wykorzenienia. Jej lament, wokół którego skupia się całe przedstawienie, sprowadza się do jednego właściwie słowa: "Jazon". Muzyczną ilustracją jest obsesyjne powracanie do jednego i tego samego dźwięku f, wokół którego krąży Medea w swojej wokalizie, "wychylając" się głosem maksymalnie o tercję wielką ("Jazon Początek i koniec mój Nianiu/Gdzie jest mój mąż"). Tak jakby jej ekspresja została zduszona do tej wąskiej skali kilku półtonów. Jak w depresji. "Kim byłam zanim cię poznałam?/ Medeą/ Dziką Medeą" - śpiewa Heather Buck. Mężczyzna w spodniach od garnituru próbuję owinąć w tę samą suknię ślubną młodą kobietę, która wyrywa się, wije po podłodze, walczy, aby nie schwytano jej w sieć, która dla milionów kobiet jest synonimem szczęścia i spełnienia. Mężczyźnie udaje się w końcu okiełznać kobietę i zawinąć ją w biały tiul, pod którym leży bez ruchu.
Spektakl się staje
Myślałam o tej kobiecie, która zamordowała swoje dzieci. Nożem. Powrót dzikiej Medei, koniec z uległością. Ze strasznej zemsty - eksterminacja "pomiotu". W czym leży wina dzieci? Medea nie chce już synów Jazona. Mężczyźni zawsze bali się kobiecości: że irracjonalna, nieprzewidywalna, zajadła jak suka. Lecz kto tu jet sędzią? Notoryczni mordercy i gwałciciele. Jazonowie.
Do braw wyszedł sam kompozytor, obecny na polskiej premierze swej opery.
"Śpiew na ostrzu noża"
Anna S. Dębowska
Beethoven Magazine online