pięć polskich mów

"Pięć polskich mów". Co ma Obama do Piłsudskiego?

W wersji Michała Zadary mowa Marszałka brzmi jak skarga trzech wiedźm, którym nie wyszło uwiedzenie Makbeta - pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej.
«Barack Obama kiepsko wypada w kilkunastosekundowych telewizyjnych klipach. Na zdjęciach, na plakatach, na Twitterze - nowoczesny, charyzmatyczny lider. Ale gdy w serwisach informacyjnych próbuje się przemycić fragment jego wystąpienia, coś nie gra. Dlaczego? Medioznawcy mają odpowiedź - erudycja Obamy nie jest z tego świata. Pochodzi z czasów sprzed YouTube'a, krzykliwych nagłówków i rozproszonej uwagi odbiorców.
Marek Aureliusz vs. Mark Zuckerberg

Wariatka, wiedźma, biurwa
W długich, prostych sukniach, z upiętymi włosami, raczej dostojne i bezcielesne niż kobiece przypominają alegorie z klasycznych obrazów. Tak się nie portretuje konkretnych żywych kobiet, ale przedstawia rozmaite cnoty obywatelskie: mądrość, zwycięstwo czy wolność. Pojawiają się w przestrzeni publicznej nie we własnej sprawie, z własnym głosem, ale jako ładny przekaźnik cudzych idei.
Powtarzane przez nie chóralnie zdanie "Moi panowie" brzmi ironicznie i oskarżycielsko. Nawet jeśli 3 lipca 1923 roku w Sali Malinowej były jakieś przytomne, eleganckie kobiety, nikt się do nich nie zwracał.
Eksperyment Michała Zadary i Daniela Przastka to niemal szkolna zabawa z lekcji polskiego. Póki jednak znajdujemy się na retotskiej ziemi jałowej - nic mocniejszego i bardziej potrzebnego nie sposób sobie wyobrazić.»

"Co ma Obama do Marszałka"
Joanna Derkaczew
Gazeta Wyborcza nr 113
Link do źródła
16-05-2012